piątek, 30 maja 2014

Rozdział IX

Miłego czytania!
(Piszcie opinie w komentarzach ♥)
________________________________
POCZĄTEK
 Emily gwałtownie pobladła, tak jak jej przyjaciele. Życie Mysterium ma zależeć od niej, a jej od Mysterium? Myślała, że zwymiotuje. Jak to nie będzie mogła żyć? Co to w ogóle ma znaczyć? 
Spojrzała na Luna, jak na osobę, która powiedziała jej najbardziej niezrozumiałą w życiu rzecz, a on najwyraźniej załapał, o co chodzi, bo rozejrzał się niepewnie po wszystkich ludziach, którzy patrzyli teraz na Emily, jak na największą atrakcję w cyrku, po czym kazał pójść jej za nim. Posłusznie to zrobiła, przy okazji mając nadzieję, że zainteresowanie jej osobą gwałtownie wygaśnie, gdy się ulotni. 
Szli prędko ciemnym korytarzem, najprawdopodobniej wykopanym w ziemi, bo ściany zrobione z kamienia oraz piasku na to wskazywały. Wszędzie porozwieszane były pochodnie, których złowrogi blask onieśmielał Emily i tak już bardzo wystraszoną. Na końcu tunelu weszli przez metalowe drzwi do windy, która pojechała na samą górę, a mianowicie na 35 piętro, jeżeli to było tutaj możliwe. 
Gdy skrzydła windy się rozsunęły, dziewczyna zobaczyła wielką komnatę, w której było bardzo ziemno. Ściany zrobione były z ciemnego kamienia, jak i podłoga, dookoła wisiały pochodnie, gdzie nie gdzie małe okienka z witrażami dopuszczały nieznaczną ilość światła, a sufit ozdabiały runy... Jednak najdziwniejsze było to, co znajdowało się na środku pomieszczenia. Unosił się tam magiczny pył, jakby pył gwiezdny, nieruchomo stojący w miejscu. Emily podeszła do tego zjawiska z Lunem, któremu przyglądała się uważnie. Mężczyzna włożył w zjawisko delikatnie swoją dłoń, a pył zawirował, po czym zaczęły pojawiać się w nim różne obrazy, które przedstawiały najwyraźniej wydarzenia z życia... Dość skromnego oraz niebezpiecznego. Tylko do kogo ono należało? Było tam pełno bólu oraz cierpienia. Jeżeli to była przeszłość Luna, to Emily nigdy nie przypuszczałaby, że może być, aż tak drastyczna, bo przecież bardzo wiele osiągnął. 

Lun patrzył na te sceny z wielkim bólem w oczach. Po chwili wyjął dłoń z pyłu, która później opadła bezwładne, jakby straciła czucie. Jego mina nie wyrażała nic. Dosłownie. Żadnych uczuć, przemyśleń, można by nawet pomyśleć, że mężczyzna przestał mrugać. Po dość dłuższej chwili niż zazwyczaj, mężczyzna pokierował wzrok na Emily i powiedział do niej:
- Powiedz mi szczerze... Lubisz Mysterium?
Dziewczyna uchyliła już usta, mając zamiar odpowiedzieć, ale skamieniała i wydała z siebie tylko stęknięcie, bo zrozumiała, że odpowiedź nie może być palnięta prosto z mostu... Zwłaszcza prawdziwa, która nie jest zbyt przyjemna. Spuściła wzrok, nagle wzięła głęboki oddech i odpowiedziała:
- Nie jestem kłamcą. Rozumiem, że ludzie mówią, że wolą, gdy jest się wobec nich szczerym. Ale czy uczciwie jest mówić prawdę, krzywdząc przy tym innych?
Lun uśmiechnął się do niej lekko, a ona sama zdziwiła się, gdy uświadomiła sobie, jak mądre słowa wypłynęły z jej ust i jak niewiele czasu jej wystarczyło, żeby to wymyślić. 
W sumie zawsze tak uważała, ale nigdy nie umiała wypowiedzieć swoich przemyśleń w taki sposób, żeby ludzie je usłyszeli. Tylko jej pamiętnik o nich wiedział, który najprawdopodobniej został w jej villi. A z resztą i tak wraca na Ziemię, więc żadna różnica. Jednak miała nadzieję, że nikt go nie przeczytał.
A wracając do Mysterium, co Emily o niej myślała? Uważała, że jest wredna, nieprzyjazna, dziwna oraz niefrasobliwie uparta, a do tego cholernie ładna. Jednak nie miała najmniejszej ochoty tego mówić. To mogłoby ją urazić... Tak, Mysterium leżała sobie nie wiadomo gdzie i najprawdopodobniej umierała, nie była świadoma, a ona bała się powiedzieć o niej złego słowa, pomimo że jej nie usłyszy. Ale to, co się wydarzyło, było bardzo, bardzo dziwne i w Emily pozostała ta świadomość, że tamta dziewczyna na prawdę nie jest dobra tylko w walce. Prawdopodobnie posiadała rzadkie moce, tylko co one miały wspólnego z nią? 
- Jakie mądre słowa. - odpowiedział Lun, a na jego twarzy wciąż widniał ten uśmieszek - Jednak myślę i uważam, że raczej się nie mylę, że nie przepadacie za sobą, co? - mrugnął do niej.
Dziewczyna trochę się zmieszała i spuściła głowę, a potem pokiwała niechętnie nią, potwierdzając tą teorię. 
- Nie musisz się wstydzić. To całkiem normalne, że o niej sądzisz, co sądzisz, jak większość osób. Chodź, teraz mamy czas, żeby wyjaśnić różne tajemnice związane z tobą i Mysterium. - powiedział Lun, pokazując ręką w stronę drzwi, przez które po chwili przeszli.
Znaleźli się w ogromnej bibliotece, z milionem wysokich regałów, które wypełnione były po brzegi idealnie poukładanymi książkami. Zaczęli przechadzać się pomiędzy księgami. Lun wyciągał kilkakrotnie poniektóre z nich i czytał, natomiast Emily spoglądała z uwielbieniem na to miejsce. Przecież kochała czytać, uwielbiała ciszę. Biegała pomiędzy półkami, sięgając po książki i przeglądając ich pięknie zdobione okładki oraz śliczny druk, jakim były napisane. Raz weszła nawet na drabinę, żeby poczytać jedną książkę, która rzuciła jej się w oczy. Miała złotą, grubą, granatową okładkę, zdobioną rubinami, której tytuł brzmiał " Dzieje Aniołów". Usiadła na jednym stopniu drabiny i zaczęła lekturę, która wciągnęła ją niemiłosiernie. Było tam mnóstwo faktów o tym świecie, w którym aktualnie się znajdowała. Nagle Lun szturchnął drabinę, żeby zwrócić jej uwagę, a ona posłusznie, lecz niechętnie odłożyła książkę i stanęła koło mężczyzny. Przypomniało jej się, jak sugerował, że teraz mogą wyjaśniać różne tajemnice, więc powiedziała:
- W jaki sposób moje życie jest powiązane z życiem Mysterium?
Lun spojrzał na nią w zamyśleniu, a Emily oczekując odpowiedzi, modliła się w duchu, żeby nie była spokrewniona z dziewczyną. 
- Emily, to może być trudne do zrozumienia, więc nie chcę cię obciążać kolejną niewyjaśnioną tajemnicą. - odpowiedział mężczyzna, na co Emily odpowiedziała z prędkością światła:
- Ale ja chcę.
Lun uśmiechnął się do niej, pomału przechadzając się pomiędzy regałami i powiedział:
- Mysterium posiada pewną zdolność, która jest w jej rodzie nie wiadomo od kiedy, ani od kogo się wzięła. To w pewnym sensie dar, jak i przekleństwo. Nie dziwię się, że przez to ma tak okropny charakter.
- To pan jej nie lubi? - spytała z zainteresowaniem Emily.
- Mów mi Lun. - powiedział, po czym odpowiedział już na temat - Teraz już lubię. Gdy przyjechałem tutaj, dopiero była małym bobaskiem. Później musiałem się nią zająć, gdy nikt jej nie został. Poznałem ją. Na początku myślałem, że to nieznośni bachor. Nie szło się z nią zaprzyjaźnić, każdego traktowała tak samo. Większość osób, które tu trafiały, nie lubiły jej. A zrozumiałem jej przeznaczenie bardzo późno, tylko dzięki Aronowi, któremu o dziwo udało się do niej zbliżyć. Wtedy zrozumiałem również ją i dopiero wtedy zaakceptowała mnie, jako opiekuna. Musiałem zrozumieć, jakie to ciężkie mieć taką moc, jak ona. No i tylko dzięki niej odnaleźliśmy ciebie, po czym kontynuowaliśmy ochranianie twojego życia.
- Chroniliście mnie? - przerwała dziewczyna z zaskoczeniem.
- Cały czas. Po śmierci twojej mamy nikt już cię nie bronił przed tymi, którzy cię szukają. Mysterium nam to umożliwiła, ratowała cię, bo widziała.
- Widziała mnie. Widziała, co się stanie, co się dzieje i co się stało. - powiedziała Emily domyślając się.
- Dokładnie. Sądzę, że trudno będzie ci w to uwierzyć, ale świetnie byście się dogadywały, jako przyjaciółki. - dziewczyna popatrzyła na mężczyznę wzorkiem niedowierzania, a ona dokończył - Masz tak potężny dar, jak ona. Rozumiecie siebie i nikt nie będzie w stanie was zrozumieć, jak wy same. 
- Nie wiem, czy chcę brnąć w to dalej. Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego muszę uratować Mysterium. - rzekła Emily, gdy stanęli przed drzwiami od wyjścia. 
- Ona cię chroni. Musisz trzymać się z nią. Przewiduje, kto cię zaatakuje oraz kiedy. Mocą chroni ciebie. Ale teraz wrogowie odkryli, że to ona im to wszystko utrudnia. Gdy patrzyła na ciebie na stołówce, widziała to, co ma się z tobą wydarzyć i wtedy ją wychwycili. Przesłali straszne wizje do jej głowy, a głos, który jej o nich opowiadał był potworny, tak jak osoba, do której należy.
Dziewczyna mało z tego rozumiała, ale jednego była pewna - musiała uratować Mysterium za wszelką cenę. Spytała:
- Jak mam pomóc Mysterium?
- Musisz przejść przez labirynt i znaleźć Kryształ Anioła.
- Jak go poznam i, gdzie go szukać?
- Będziesz wiedzieć.
Emily miała coś odpowiedzieć, ale zrozumiała, że są już w stołówce, gdzie są teraz tylko jej przyjaciele z Aronem  i kręcą się w kółko niecierpliwie. Jak miała poznać, który to ten kryształ? Na oczy go nie widziała, nic o nim nie wie. Westchnęła, mając w głowie kolejną dawkę informacji oraz pytań i czekała już tylko na alarm z jej głowy brzmiący PIP, PIP, PIP, informujący ją wtedy, gdy w jej mózgu zostanie wykryte przeciążenie. O dziwo od lat na to czekała i jeszcze to się nie stało. 

*

Emily szła teraz ramię w ramię z przyjaciółmi, a przed nimi szli Lun z Aronem. Przez to, że nikt nic nie mówił, czuła się na prawdę niezręcznie. Widziała wyrysowane na twarzach wszystkich przerażenie, przez wszystko co się stało i mimo, że strasznie chcieli to ukryć, raczej im to nie wychodziło. Podążali ciemnym tunelem w podziemiach, co tutaj najwyraźniej było normą, który oświetlony był pochodniami, które śmieciły... Na niebiesko. Tak dobrze przeczytaliście, na NIE-BIE-SKO. Dlaczego, to oni nie mieli pojęcia, ale dziewczyna czuła, chociażby przez to odmienne pomieszczenie, że czeka ją nie lada wyzwanie... 
Po parunastu minutach zatrzymali się na końcu korytarza, a właściwie byli zmuszeni się zatrzymać, bo tunel kończył się na wielkiej skarpie, z której widać było przeogromny, poplątany labirynt, spowity mgłą, a jego ciemne uliczki przysłaniały krzaki. Znajdował się on w wielkiej grocie. Słychać było różne ryki potworów, huki oraz dźwięki ocierających się o siebie mieczy. 
Emily przeszła przez łuk, który kończył tunel pod ziemią i stanęła na rogu skarpy, która była już całkiem w rozłożystej grocie i rozejrzała się z niepokojem dookoła. W jej ślady poszedł tylko Thomas. Pozostali nadal sterczeli na rogu tunelu, jakby bali się z niego wyjść. Aron rozdał pozostałym miecze, a im rzucił. Złapali je w locie.
- Musicie jakoś stąd zejść na dół, później znaleźć wejście do labiryntu, przeżyć i przejść przez niego, a na końcu pokonać potwora i zabrać Kryształ Aniołów. - powiedział Lun, po chwili dodając - Gdy dotkniecie kryształu, sam przeniesie was na główny plac naszego zamku. Wierzę w was.
Emily przełknęła głośno ślinę, gdy usłyszała kolejny, rozdzierający ryk. Odwróciła się niepewnie, po czym rzekła:
- Wiara nam się zdecydowanie przyda.
- Będziemy na was czekać. - powiedział Aron - Emily i pamiętaj...
Nagle cała jaskinia się zatrzęsła, a Aron dokończył:
- Nie bój się używać magii.
Dziewczyna pokiwała posłusznie głową. Po chwili grota ponownie zadrżała, a wszyscy przewrócili się na ziemię, nie będąc w stanie ustać na nogach. Do jaskini zaczęły sypać się głazy. Cara oraz Josh rzucili się w kierunku pozostałej dwójki, która stała za wejściem, tak jak Thomas i Emily, ale było za późno. Głazy zasypały wejście całkowicie, odgradzając przyjaciół od siebie. 
Thomas uderzał pięściami w głazy, kilka razy wbił miecz, próbując je usunąć, a Emily tylko stała wpatrując się pusto w przestrzeń. Po chwili zrozumiała powagę sytuacji, podeszła do chłopaka, odwróciła go twarzą do siebie, i powiedziała:
- Nie wydostaniemy się tędy. Musimy iść po kryształ. To jedyny sposób.
Thomas zerknął nieśmiało w stronę głazów, najwyraźniej mając chwilową nadzieję, że pozostali od tamtej strony zabiorą te kamienie, ale nie było słychać nawet szmeru, więc spojrzał w oczy Emily po czym powiedział:
- Masz rację. Damy radę.
- Musimy dać radę. - odpowiedziała na to bardzo pewnie. 
Chciała dodać otuchy sobie, jak i przyjacielowi i wyszło jej to całkiem nieźle. Objęła ramionami szyję chłopaka i przytuliła się do jego ramienia, mając nadzieję, że z nim wszystko pójdzie, jak z płatka pomimo ciągłej świadomości w głowie, której próbowała się pozbyć od dzieciństwa, że tak nie będzie. 

___________________________________________________________________
Więc tak to się kończy kolejny rozdział ^^. Dziękuję wszystkim, którzy komentowali poprzedni rozdział, to wiele dla mnie znaczy ;*. Jesteście świetni!
Uważam, że ten rozdział jest w miarę, no ale sami oceńcie w komentarzach ;*. Nie mogę się doczekać waszej opinii ;)!
I chcę was jeszcze poinformować, że ze względów, że nasi bohaterowie zostali rozdzieleni w niekorzystnym wypadu, to kolejne rodziły będą pisane z perspektywy Thomasa i Emily oraz Cary i Josha osobno, bo wiecie oni będą w tym samym czasie robić coś całkiem innego, a chcę, żeby był obraz wszystkich zdarzeń ;). 
Trzymajcie kciuki za Emily i Thomasa, żeby udało im się wydostać ;)
I WCHODŹCIE DO ZAKŁADKI "PYTAJ, O CO CHCESZ" I PYTAJCIE BOHATERÓW! Myślałam, że ta zakładka będzie głównie po to, żebyście sami chcieli wiedzieć coś więcej o bohaterach, ale widzę, że bohaterów nie pytacie wcale, co trochę mnie martwi :C. A bardzo mi zależy, żeby was to trochę zainteresowało. Liczę na was <3 
No i oczywiście piszcie opinie na temat tego rozdziału w komentarzach ♥
Do poczytania! ;D